5/31/2015

Misjonarze z Dywanowa czyli genialne książki i fenomenalny Autor

13
Misjonarze z Dywanowa czyli genialne książki i fenomenalny Autor
Jak już wiecie, porzuciliśmy „wielkomiejskie” Ząbki i wyjechaliśmy na” prowincję” :-D
Zaletą naszego nowego domu jest to, że wszędzie mamy w miarę blisko i jest zdecydowanie bardziej zielono (chociaż Ola wolałaby, żeby było bardziej „beżowo”- ale jak wiadomo Kobiecie nie dogodzisz :P)
Jedynym utrudnieniem jest mocno ograniczona podaż wołowiny, co nieco komplikuje nam sporządzanie menu do którego przyzwyczailiśmy się w Arabii Saudyjskiej, niemniej jednak jakoś dajemy radę :D
Oczywiście, zaczęliśmy intensywnie eksplorować okolicę, trafiliśmy m.in. do gotyckiego zamku, gdzie w katedrze św. Jana Ewangelisty znajduje krypta ze szczątkami trzech Wielkich Mistrzów  Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem (bardziej znanych jako Krzyżacy) - Wernera von Orselna, Ludolfa Koeniga von Wattzau oraz Henryka von Plauen.
Jak głosi wieść gminna, a właściwie powiatowa, nie byli to na tyle wybitni mężowie stanu, aby być godnymi pochowania w stołecznym Malborku.
Tylko, że jest pewna istotna różnica w dniu dzisiejszym – krypty malborskiego zamku są puste :-D
Trafiliśmy do Pana Przewodnika po krypcie, prowadzącego sklep z pamiątkami z Marienwerder.
Są koszulki, kubeczki, proporczyki, figurki rycerzy zakonnych i tym podobne suweniry.
Jednak Szacowna Małżonka Ma Aleksandra wypatrzyła coś jeszcze – książki
Z okładek wynikało, że część z nich to bynajmniej nie są przewodniki po okolicy czy jakieś monografie dotycząca historii miasta. To znaczy, takowe też były,  ale ta którą zobaczyła Ola była mocno inna. - na okładce znajdował się rysunek dwóch HMMWV oraz polskiego żołnierza.
Autorem jest Władysław Zdanowicz.
Oczywiście Ola zadała  (jak zwykle z wrodzoną subtelnością radzieckiej dywizji pancernej) pytanie co to ma wspólnego z miastem, jeżeli tytuł brzmi „Misjonarze z Dywanowa czyli polski Szwejk na misji w Iraku” ?
Okazuje się, że bardzo wiele, bo Autor jest autochtonem :-)
Zapytaliśmy Pana Przewodnika, czy jest ciekawa i fajnie napisana, czy znajduje się tu tylko dlatego, że zaważył na tym lokalny patriotyzm.
Pan Przewodnik stanowczo stwierdził, że nie, nie jest to tylko przejaw lokalnego patriotyzmu, a Autor wie o czym pisze, albowiem na misji w Iraku był osobą własną.
Z pewną nieśmiałością poprosiliśmy o tom pierwszy ”Pinky, czyli nowicjusz
Umówiliśmy się z Panem Przewodnikiem na zwiedzanie krypty nazajutrz.
Ale nie udało mi się dotrzymać słowa :-(
Wpadłem w książkę Pana Władysława Zdanowicza jak przysłowiowa śliwka w kompot.
Jedna rada - nie czytajcie jej w miejscach publicznych, bo możecie trafić na obserwację do psychiatryka.
Ola o pierwszej w nocy zaczęła mnie uciszać, bo sąsiedzi chcą spać, a ja ryczę ze śmiechu jak zarzynane prosię. Dałem się zagonić spać po głośnych protestach dopiero po godzinie trzeciej.
Napisana wartkim, jędrnym językiem,  przy którym przygody poczciwego Józefa Szwejka są nudne jak ‘Nad Niemnem”.
Czytalność, jeżeli stworzymy językowy nowotwór oparty na „grywalności”  gier – powalająca.
Przerwanie czytania można porównać do mąk Tantala.
Znaleźliśmy wpis Pana Władysława  Zdanowicza na Facebooku  i zapytaliśmy, czy zgodzi się z nami spotkać.
Szczęśliwie się okazało, że ma czas w niedzielę po południu.
Umówiliśmy się pod zamkiem, a ja już byłem na głodzie, bo pierwszy tom trylogii  skończyłem zaraz po wczesnej pobudce.
Pierwszy rzut oka na przechodzącego, uśmiechniętego, skromnego pana w średnim wieku i już wiem że to On.
Pan Władysław dość szybko został zarzucony przeze mnie setkami pytań dotyczących fabuły książki.
Odpowiadał ze swadą, jakiej już doświadczyłem czytając Jego książkę.
Po chwili zabrał nas do swojego samochodu i wybraliśmy się na zwiedzanie miasta i okolic. Nie ma chyba w okolicy osoby, która by Go nie znała. Ale nie tylko jako pisarza, ale również miłośnika jeździectwa, który miłość do koni przekazał swoim dzieciom.
Pasja Ojca udzieliła się córce Dominice i synowi Grzegorzowi, do tego stopnia, że jeździectwo w przypadku Dominiki stało się sposobem na życie. Była w reprezentacji Polski w ujeżdżeniu co chyba jest wystarczającym dowodem na Jej profesjonalizm. O ilości pucharów i dyplomów wypełniających dom Państwa Zdanowiczów nie wspomnę.
Tak, dobrze kombinujecie, zostaliśmy zaproszeni na kawę do Pana Władysława, gdzie jakoś zupełnie bezwiednie słowo ”pan”  przed Władysław zostało już zupełnie pominięte :-D
Obie nasze połowice były zaskoczone, że takie dwie gaduły jak my potrafią się nawzajem słuchać, bo ja opowiadałem o naszych przygodach w Saudi i nie tylko.
Gdyby nie to, że jeszcze musiałem pojechać na chwilę do firmy, musieliby mnie od Zdanowiczów siłą wganiać :-D
Oczywiście, Władysław, jako człowiek przewidujący przygotował dla mnie fantastyczną niespodziankę – pozostałe dwa tomy przygód dzielnego szeregowego Leńczyka i spółki oraz kolejną powieść (w wersji nieocenzurowanej, przez to grubszej o jakieś 40 %) „Afganistan  - Relacja BORowika” z autografami.
Niestety, książki Władysława są trudno dostępne. 
Dlaczego ?  - bo Władysław ma zasady, co jest już rzadką cechą w naszych czasach.
Uznał, ze cena ok. 50 pln za tom jest zbyt wygórowana, żeby przyjąć ją za obowiązującą w księgarniach, a tak była propozycja,, gdy szukał dla nich wydawców.
Dlatego wydał ją …   własnym sumptem i cena jest zdecydowanie bardziej przyjazną kieszeni czytelników.
Dodatkowo, z zupełnie nieznanych przyczyn wysocy oficjele MON najchętniej zrobili by z niej „półkownika” , bo chwały to tej instytucji obserwacje naocznego świadka wydarzeń nie przynoszą.
Przykład ? Proszę bardzo - pierwsza zmiana misji „stabilizacyjnej” polskiej Armii w Iraku wylądowała…    bez broni, a jeżeli już z bronią, to.....  bez amunicji do niej.
Broń miała przybyć, zgodnie z teoriami dzielnych liczyportków w tym samym czasie co żołnierze, ale…..  nie dotarła.
Dlatego cały liczący ponad dwa tysiące ludzi kontyngent wędrował po Iraku….. z kijami od szczotek pomalowanymi na metaliczny kolor. Pomysł wykonania dział bezodrzutowych z..… rur PCV nie przeszedł, ale część oddziałów  i takie wyposażenie przygotowała.
To byłoby,  qrva śmieszne, gdyby nie chodziło o życie tych ludzi.
O  tym, co sądzili na temat tej sytuacji  nasi sojusznicy to już chyba lepiej nie wspominać.
Główny bohater – szeregowy Piotr Leńczyk trafił na misję wskutek niesamowitego zbiegu wypadków, kompletnie do niej nie przygotowany.
Żeby dowódca pododdziału nie dostał po dupie, ponieważ szeregowy Leńczyk strzelał z zamkniętymi oczyma – a to mogłoby się odbić na ocenie jego przełożonego, w zamian za służbę w kuchni i sprzątanie rejonów – na strzelnicy leżał pomiędzy dwoma najlepszymi strzelcami plutonu i……  dzięki temu zaliczał ten element wojskowego rzemiosła.
Na szczęście dla otaczającej nas rzeczywistości - szeregowy Leńczyk nie jest postacią do końca autentyczną. Jest raczej takim synem Frankensteina – przygody Jemu przypisywane zdarzyły się naprawdę, ale nie jednej tylko osobie. Istnienie takiej postaci byłoby zagrożeniem dla życia na Ziemi :-D
Wszystkie opisane w książkach sytuacje są prawdziwe. Zdarzyły się albo przy osobistym udziale Autora, lub zostały opowiedziane przez inne osoby, które miały na to bądź jeszcze dodatkowych świadków bądź dokumenty potwierdzające daną historię.
Historie zostały tak zmodyfikowane, aby nie można było ustalić, kto i gdzie je opowiedział, bo część ludzi pozostaje jeszcze w czynnej służbie.
Nie jest to ot, kolejna historyja arcyucieszna, ku uciesze gawiedzi napisana. Bo jak tylko przestajecie się śmiać, to dociera do Was to, że jest to może komiczne, jak się siedzi w wygodnym fotelu we własnym ,bezpiecznym domu.
Tam nie było tak zabawnie, głownie dzięki „profesjonalnym inaczej” wyższym oficerom.
Dlatego Władysław Zdanowicz nie jest ulubionym pisarzem „fobbitów, nadpułkowników i kapelonków”.
Kim są wymienione przeze mnie postacie – dowiecie się z trylogii o szeregowym Leńczyku.
Książki są dostępne także w wersji e-book.  Kilka rozdziałów pierwszego tomu  (około połowy pierwszego tomu, podzielone na dwie części) można też znaleźć w wersji angielskiej na Amazonie.
Zaplanujcie jakiś wolny weekend i spędźcie go w towarzystwie Zdanka, Rovera, Drwala, Gecco, chorążego Ludojada z Formozy, „nadpułkownika” Dąbrowskiego i spółki z plutonu rotacyjno - dyspozycyjnego. 
Nie zabraknie tam również pięknych kobiet – dwóch uroczych Pań Porucznik i ślicznej Pani Chorąży z amerykańskiej MP.
Ja na przeczytanie opisu obrad sądu wojskowego, przed którym stanął nieoceniony szeregowy Leńczyk musiałem poświęcić ponad pół godziny, bo jak się ma załzawione ze śmiechu oczy, to trudno jest czytać. Paragraf 22 wysiada.
Nie miejcie innych pomysłów na ten czas - ta ekipa tak Was do siebie przywiąże, że zapomnicie, o tym, iż istnieją jakiekolwiek inne miejsca niż okolice Dywanowa w Iraku.

PS. Władku – zapowiedź na końcu tomu trzeciego „ciąg dalszy nastąpi” nakłada na Ciebie dość konkretne zobowiązanie wobec Twoich fanów :-D

Trylogię Misjonarze z Dywanowa możecie kupić tutaj

Zdjęcie - Władysław Zdanowicz
Władysław Zdanowicz - zdjęcie z archiwum Autora

5/29/2015

Kolejny atak terrorystyczny w Prowincji Wschodniej

Kolejny atak terrorystyczny w Prowincji Wschodniej
W Dammam, stolicy Prowincji Wschodniej doszło do kolejnego zamachu.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oświadczył dziś, że służbie bezpieczeństwa udało się  udaremnić próbę ataku terrorystycznego  w kolejnym szyickim meczecie Al-Anoud podczas piątkowych  modłów.
Funkcjonariusz ochraniający meczet zauważył podejrzany samochód  zmierzający na parking przylegający do świątyni.
Kiedy funkcjonariusz zbliżył się do samochodu, nastąpiła eksplozja, w której zginęły 4 osoby w tym kierowca – zamachowiec.
Pożar rozprzestrzenił się i zapaliły się kolejne pojazdy, znajdujące się na parkingu.
Władze bezpieczeństwa rozpoczęły intensywne  śledztwo, a szczegółowe raport zostanie ogłoszony później.
Robi się naprawdę nieciekawie i zaczynam poważnie się obawiać o bezpieczeństwo moich znajomych i przyjaciół.
Zwłaszcza, że miejsca, w których miały miejsce zamachy znamy i często w ich okolicach bywaliśmy.
Na moje amatorskie oko, ten kto przygotowuje te zamachy jest świetnym psychologiem i wie, gdzie uderzyć, aby najmocniej bolało.
Ataki na meczety, szczególnie podczas piątkowych modłów, są niestety już od dłuższego czasu sposobem wywoływania największych strat.
I nie chodzi mi jedynie o ilość ofiar, ale o psychologiczne konsekwencje takich czynów.
Zmusza siły bezpieczeństwa, a w najbliższym czasie zapewne i wojsko, do ochrony ważniejszych meczetów
A że żadne państwo na świecie nie ma sił i środków umożliwiających zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim obywatelom w wojnie asymetrycznej, gniew obywateli spada na władzę a nie na terrorystów.
To Rząd ma zapewnić bezpieczeństwo - bo od tego jest.
Dodatkowo, ta okolica jest szczególnie wrażliwa na ataki z kilku względów, o których nie będę pisał.
Jest to upiorne zadanie i nie zazdroszczę w tym momencie zadań i decyzji jakie będzie musiał podjąć Jego Książęca Mość Gubernator. Ani nawet nie chcę myśleć, jakie byłyby konsekwencje złych decyzji.
Jak ktoś jest mocno zainteresowany to niech sam poszuka, dlaczego tak twierdzę. A jak nie znajdzie - to niech pisze na priv, bo nie mam zamiaru podawać tego na blogu. Ci, co wiedzą, dlaczego to piszę, z pewnością poprą moją decyzję.
Źródło: Saudi Gazette



źródło

5/27/2015

Pogrzeb ofiar zamachu w Qatif

Pogrzeb ofiar zamachu w Qatif
W pogrzebie ofiar piątkowego zamachu na Meczet Alego w Qatif wzięło udział około 500.000  ludzi.
Poniżej umieszczam zdjęcia z tej uroczystości - chciałbym Wam pokazać jak potrafią wyglądać tego typu obrzędy w krajach arabskich.
Bardzo często prowadzą one do zamieszek, które jeszcze powiększają ilość zabitych i rannych, a także są powodem długotrwałych napięć i starć zbrojnych pomiędzy wyznawcami obu odłamów Islamu.
Tym razem, dzięki postawie mieszkańców miasta, w tym rodzin ofiar oraz wielkiemu wyczuciu i mądrości Księcia - Gubernatora Prowincji Wschodniej nie doszło do tak dramatycznej, a pożądanej przez sprawców zamachu sytuacji.
Zdjęcia pochodzą z irańskiej gazety.
Jak przeczytacie komentarz redakcyjny, to zrozumiecie, jak wielkim szczęściem było powstrzymanie dalszego rozlewu saudyjskiej krwi.
Źródło
Dwa ostatnie zdjęcia pochodzą stąd









5/26/2015

Wielbłądy pochodzą z Arktyki ???

Wielbłądy pochodzą z Arktyki  ???
Chwilowo mam dość współczesnych poważnych tematów, więc pozwolicie, że zajmę się problemami równie poważnymi, tyle że prehistorycznymi.
"Kanadyjscy paleontolodzy na wyspie Ellesmere, leżącej daleko za Kołem Polarnym, odkryli szczątki jednogarbnego wielbłąda dromadera, który zdaniem uczonych, żył tam 3,5 miliona lat temu. Możliwe, że stamtąd jego potomkowie rozeszli się po całej planecie.

Przodkowie wielbłądów wśród lodów i chłodu nigdy nie żyli. Teraz jest to surowa Arktyka, a wówczas panował tam raczej klimat umiarkowany. Rosły tam lasy liściaste. Ochłodzenie, które stworzyło współczesne warunki tej strefy nadeszło miliony lat później. Dinozaury pod koniec kredy także pojawiły się w arktycznych szerokościach geograficznych i spędziły tam pewien czas. A kiedy następowała noc polarna, migrowały. To samo dotyczy także przodków wielbłądów. Spędzały one tam polarny dzień, a potem powracały na południe."

Tyle przekopiowałem z artykułu, do którego link umieszczam poniżej.
Wynika z tego niezbicie, że moja obecność w klimacie chyba dla żartu nazwanym umiarkowanym, bo mimo końca maja marznę w Polsce jak cholera, nie jest przypadkowa.
Jestem po prostu potomkiem wielbłądów leniwych lub optymistycznych.
Leniwych, bo już się im dalej kopytkować nie chciało i uznały, że jakoś to będzie.
Albo nadmiernie optymistycznych, które doszły do radosnego wniosku, że kiedyś qrva musi przestać padać z nieba to białe gówno i wszystko wróci do normy :-D
A ja przez to cierpię :-(

źródło

źródło
źródło

5/25/2015

Bliski Wschód po nowemu ?

Bliski Wschód po nowemu  ?
Po Internetach podobno od 2006 roku krąży zmieniona mapa Bliskiego Wschodu.
Do tej pory widziałem ją już kilka razy, ale kiedy pojawił się kolejny artykuł na ten temat, nie zdzierżyłem i postanowiłem zmierzyć się z problemem.
Jak miejska legenda głosi:
„…Termin „Nowy Bliski Wschód” przedstawiła światu w czerwcu 2006 roku w Tel Awiwie sekretarz stanu USA Condoleeza Rice, jako substytut starego, imponującego określenia „Wielki Bliski Wschód” Ta zmiana we frazeologii polityki zagranicznej zbiegła się z inauguracją terminalu ropy Baku - Tbilisi - Ceyhan we wschodniej części Morza Śródziemnego.
Termin i koncepcja „Nowego Bliskiego Wschodu” zostały następnie ogłoszone przez sekretarz stanu USA i premiera Izraela w szczytowym czasie sponsorowanego przez Anglo-Amerykanów izraelskiego oblężenia Libanu. Premier Ehud Olmert i sekretarz Rice poinformowali międzynarodowe media, że projekt „Nowego Bliskiego Wschodu” został zapoczątkowany w Libanie.
To ogłoszenie było potwierdzeniem anglo - amerykańsko - izraelskiej „wojskowej mapy drogowej” na Bliskim Wschodzie. Ten projekt, który był na etapie planowania przez kilka lat, polega na stworzeniu łuku niestabilności, chaosu i przemocy, rozszerzających się od Libanu, Palestyny i Syrii, do Iraku, Zatoki Perskiej, Iranu i granic Afganistanu ze stacjonującym wojskiem NATO…”
Tyle cytat.
Potraktujmy to dla odmiany poważnie i załóżmy że czyny i słowa zostały spisane i zajmijmy się samą mapą.
Według powyższej koncepcji Irak zostaje podzielony na trzy części: sunnicką, szyicką i Wolny Kurdystan.
Wolny Kurdystan rośnie również kosztem Syrii i Turcji.
Arabia Saudyjska zrzeka się (???) części swojego terytorium na rzecz Wielkiej Jordanii oraz Świętego Państwa Islamskiego.
Kosztem Pakistanu powstaje Wolny Beludżystan.
Chwilowo poprzestańmy na tym, co już zaczyna wyglądać jak sen wariata, totalnie oderwanego od realiów.
Na początek może kilka istotnych faktów:
- po pierwsze jakoś nie specjalnie widzę chęć atomowego mocarstwa, jakim jest Pakistan do zrzeczenia się sporego kawałka swojego terytorium.
- po drugie: armia turecka jest najsilniejszą armią NATO w części umownie zwanej europejską.
Znając temperament Turków też raczej dobrowolnie zabrać sobie niczego bez walki nie pozwolą.
- po trzecie - Saudyjczycy – zauważyliście pewnie, że najważniejszym tytułem władcy saudyjskiego jest Strażnik Dwóch Świętych Meczetów. To niby jak, do cholery, na powstać niezależne Święte Państwo Islamskie obejmujące Mekkę i Medynę  bez naprawdę krwawej wojny z dumnymi Saudyjczykami ???
Pominę pogłoskę o tym, że Saudyjczycy sfinansowali w Pakistanie wyprodukowanie pewnej ilości bomb nuklearnych i zapewne w takiej sytuacji poprosiliby Pakistańczyków o ich dostarczenie.
Spróbuję być dalej poważny i przeanalizuję na szybko spektakularne amerykańskie "sukcesy" militarne po zakończeniu II Wojny Światowej oraz realizację polityki opartej na akcjach wojskowych.
1. Wojna koreańska – doprowadziła do zachowania status quo ante.
Patrząc z perspektywy czasu najbardziej udana akcja zbrojna mimo, że pod egidą ONZ.
2. Operacja "Zapata"  klęska i spektakularny łomot jaki Amerykanom spuścili Kubańczycy Fidela w Zatoce Świń
3. Wojna wietnamska – klęska i spektakularny łomot, jaki spuścili im Wietnamczycy przy wydatnej pomocy ZSRR.
4. Afganistan 1979-1988 – zwycięstwo CIA nad ZSRR. W konsekwencji - okazało się, że dla religijnych fanatyków nie tylko ZSRR to niewierni i wrogowie.
Ucierpiało nie tylko ZSRR - ci sami ludzie, szkoleni przez Amerykanów, byli twórcami Al-Kaidy.
5. Iran 25 IV 1980 – wysłanie Delta Force do Iranu w celu uwolnienia zakładników. Jako siły wsparcia lecą śmigłowce RH-53D Sea Stallion (słowo „Sea” będzie miało duże znaczenie w tej krótkiej historyjce).
Siły specjalne zostają przerzucone w samolotach  transportowych C-130 Hercules, mają się przesiąść na w/w śmigłowce.
Jednak jak coś jest „Sea” to ma kłopoty nad „desert”.
Spektakularna klapa, mimo ogromnej odwagi i determinacji żołnierzy amerykańskich.
Dodatkowo utrata tajnych dokumentów z kompletnym dossier amerykańskiej agentury w Teheranie.
Konsekwencje polityczne - klęska w wyborach przy wyborze na drugą kadencję Prezydenta Cartera. Zakładnicy zostają uratowani dzięki prywatnej operacji zorganizowanej i sfinansowanej przez multimiliardera Rossa Perota co pogłębiło kompromitację Waszyngtonu.
Akcję Arthura "Bulla" Simmonsa opisał Ken Follet w „Na skrzydłach orłów”
6. I wojna w Zatoce Perskiej  - kolejna misja pod auspicjami ONZ. Zwycięstwo koalicji, ale niepełne.
Tak za pamięci - rok wcześniej Saddam Hussein był jeszcze ulubieńcem USA.
Złośliwi twierdzą, że skończyły się pieniądze wpłacone Amerykanom przez Rząd Kuwejtu i dlatego Amerykanie wstrzymali ofensywę, którą popierała większość wspólnoty międzynarodowej.
7. II wojna w Zatoce Perskiej – od 20 marca 2003  tak naprawdę to trwa do dzisiaj, mimo otrąbienia spektakularnego sukcesu a jej konsekwencją jest powstanie Kalifatu.
8. o konsekwencjach Arabskiej Wiosny gorąco wspieranej przez USA przez litość nie będę pisał.

Jak wynika z powyższego, jak najbardziej niekompletnego i stronniczego przedstawienia faktów spektakularnych sukcesów w wyniku działań militarnych USA raczej nie odnosi.
Co innego w kwestii działań gospodarczych, chociaż i z tym rozmaicie bywa – przykład Chin byłby nie od rzeczy :-D

Dlatego lepiej by było dla wszystkich, aby Amerykanie powstrzymali swe zapędy poprawiania świata, bo o konsekwencjach to się chyba nawet twórcom horrorów nie śniło.

Nowy Bliski Wschód


5/24/2015

Zamach w Qatif

Zamach w Qatif
Przedstawiciele ISIS przyznali się do samobójczego ataku terrorystycznego na szyicki meczet w Qatif w Prowincji Wschodniej. Jest to pierwszy atak przeprowadzony przez oddział ISIS, który powstał w Arabii Saudyjskiej listopadzie ubiegłego roku.
Oświadczenie o tym zostało opublikowane na Twitterze.
ISIS już  wcześniej groziło atakiem na szyitów w Arabii Saudyjskiej.

W wywiadzie dla telewizji państwowej Minister Zdrowia Arabii Saudyjskiej  powiedział, że w wybuchu zostało zabitych  co najmniej 21 osób a ponad 80 zostało rannych, natomiast lekarze ze szpitala do którego byli przewożeni ranni informowali, że stan kilku z nich jest krytyczny.
Zdaniem rzecznika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Arabii Saudyjskiej zamachowiec użył pasa szahida.
"Organy bezpieczeństwa nie będą szczędzić wysiłków w dążeniu do wykrycia i aresztowania wszystkich osób zaangażowanych w ten atak terrorystyczny"  - oświadczył rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Sunniccy ekstremiści z ISIS nienawidzą saudyjskich wyznawców szyityzmu i w ten sposób chcą zdestabilizować sytuację w Prowincji Wschodniej Królestwa, gdzie zamieszkuje największa populacja wyznawców mniejszości szyickiej w Saudi. W samym Qatif stanowią oni 99% mieszkańców.
Gniew i rozgoryczenie szyitów  prawdopodobnie zostanie skierowany  przeciwko administracji Księcia Gubernatora Prowincji Wschodniej za niewystarczającą ochronę ich społeczności.
Jest to reakcja w pełni zrozumiała, ale nie do końca racjonalna. Znam to miasto całkiem dobrze i uważam, że władze Prowincji starają się zapewnić bezpieczeństwo, ale jednocześnie uszanować odrębność religijną  mieszkańców. Patrząc na to z drugiej strony - pewnie szyici z Qatif nie czuli by się komfortowo, gdy na wszystkich ulicach pojawili się żołnierze i funkcjonariusze służb bezpieczeństwa, będący w większości sunnitami. Wtedy też byłoby łatwo o prowokacje.
Wszyscy doskonale wiedzą, nie ma w żadnym kraju możliwości zapewnienia 100% poziomu bezpieczeństwa w przypadku ataków terrorystycznych, szczególnie w sytuacji, kiedy przeciwnik jest dobrze wyszkolony i zdeterminowany.
W oświadczeniu opublikowanym w Internecie ogłoszono, że stali za tym atakiem stali "żołnierze Kalifatu"  i zapowiedziano, że nadchodzą "ciężkie czasy" dla społeczności szyickiej. Zamachowcem według tego oświadczenia był Abu Amer al-Najdi.
W podobnym oświadczeniu ISIS przyznało się do podobnego ataku na meczet w Jemenie, gdzie rannych zostało kilkanaście osób.
ISIS zapowiadało tego typu działania już wcześniej ze względu na współpracę Arabii Saudyjskiej z koalicją po przywództwem  USA  skierowaną przeciwko Kalifatowi na terenie Syrii i Iraku.
Szacuje się, że około 2000 Saudyjczyków wstąpiło w szeregi wojsk Kalifatu, a kilkuset wróciło do Arabii Saudyjskiej jako jego wysłannicy.
Siły bezpieczeństwa Królestwa podjęły w ostatnich miesiącach zdecydowane działania skierowane przeciwko bojownikom Kalifatu, co doprowadziło do aresztowania kilkuset podejrzanych.
Piątkowy atak pojawia się w momencie, gdy Saudyjczycy są liderami koalicji państw arabskich w walce z szyickimi rebeliantami w Jemenie.
Byliśmy w tym meczecie, jeszcze podczas jego budowy. Zostaliśmy tam zaproszeni przez mieszkańców Qatif, bardzo dumnych z tego, że budują tę świątynię sami.
Byli szczęśliwi, że tylko w nieznacznej części korzystają z dotacji państwowych, że ich społeczność jest na tyle ofiarna i chętna do wspólnych działań, że nie potrzebują pełnego finansowania.
Nie umieszczam zdjęć zrobionych po tym ataku. Chcę, abyście zobaczyli ten meczet przed zamachem.
Może nasze zdjęcia nie są doskonale przygotowane graficznie, ale Ola nie ma w tym momencie czasu, żeby się tym zająć.
Poniżej zdjęcia meczetu, które zrobiliśmy w ubiegłym roku



A tak wyglądało podczas naszych wizyt w Qatif otoczenie meczetu Alego Bin Abi Taliba - takich spalonych samochodów było tam dużo więcej.


Kto będzie zainteresowany zdjęciami po zamachu są dostępne pod artykułem źródłowym.

5/15/2015

Kolejne potyczki amerykańsko -saudyjskie

20
Kolejne potyczki amerykańsko -saudyjskie
Rezygnacja Jego Wysokości Króla Salmana ze spotkania na szczycie z Prezydentem Barackiem Obamą pokazuje, jak głęboki jest obecnie rozdźwięk pomiędzy Arabią Saudyjską a Stanami Zjednoczonymi..
Wskazuje też na zupełnie inne postrzeganie zagrożeń na Bliskim Wschodzie przez wyżej wymienione kraje oraz różnice poglądów odnośnie ich rozwiązywania.
Obie strony co prawda zgodnie twierdzą, że nieobecność Króla nie była afrontem, ale trudne do zignorowania są cztery potężne czynniki, które doprowadziły do wzrostu napięć między dwoma narodami:
- dążenie administracji USA do zawarcia porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego,
- wzrost znaczenia Kalifatu w regionie,
- niekorzystne skutki Arabskiej Wiosny dla regionu
- i, co chyba najważniejsze, transformacja światowych rynków ropy naftowej.
Amerykański boom naftowy pozwolił Stanom Zjednoczonym uniezależnić się od Rijadu i zmienił kilkudziesięcioletnią dynamikę współpracy w tym obszarze.
Stosunki skomplikowały się do tego stopnia, że zwołano spotkania przywódców Zatoki Perskiej w Białym Domu i Camp David licząc na to, pomogą one załagodzić te podziały.
Nic to jednak nie dało, a przyszłość wygląda na jeszcze bardziej skomplikowaną, gdyż Arabia Saudyjska i Stany Zjednoczone zupełnie inaczej postrzegają problem bezpieczeństwa.
"Nie ma wątpliwości, pojawiły się różnice. To jest prawda już od jakiegoś czasu"

powiedział Philip Gordon, który ustąpił miesiąc temu z funkcji koordynatora Białego Domu na Bliski Wschód, Afrykę Północną i region Zatoki Perskiej. 

"Związek pomiędzy Arabią Saudyjską a USA nie jest sentymentalny. Każdy z nas ma interesy, i jeśli pokażemy, że jesteśmy gotowi do współpracy na rzecz naszych podstawowych interesów to ustalimy, co jesteśmy w stanie zrobić razem"

Powstaje pytanie, czy obie strony są skłonne do takiej współpracy .
Przez 70 lat, od czasu, kiedy Franklin D. Roosevelt spotkał się z królem Abdul Azizem, stosunki między USA i Arabią Saudyjską były skomplikowanym małżeństwem z rozsądku. Wspólnym mianownikiem było pragnienie stabilności. Ale teraz obie strony określają, że inaczej postrzegają stabilność i sposoby utrzymania równowagi na Bliskim Wschodzie .
Dla Prezydenta Obamy, porozumienie dyplomatyczne z Iranem w sprawie ograniczenia programu nuklearnego daje największą szansę na deeskalację konfliktów w regionie. 
Dla rządu sunnickiej Arabii, zniesienie  sankcji daje (w większości szyickiemu) Iranowi miliardy dolarów, co może spowodować większą niestabilność w Zatoce Perskiej.
Chociaż Amerykanie i Saudyjczycy obecnie współpracują w walce z Państwem Islamskim, Rijad chce bardziej zdecydowanych działań, by doprowadzić do upadku  rząd Prezydenta Baszara al-Assada w Syrii, podczas gdy Prezydent Obama jest (aktualnie) przeciwnikiem tego rozwiązania.
Prezydent Obama uważa Arabską Wiosnę za przejaw demokracji, która  ma być lekiem na problemy Bliskiego Wschodu, Saudowie natomiast traktują ją jako zagrożenie dla swojej władzy.
Dodatkowo zasady współpracy zmieniły się wraz ze wzrostem produkcji ropy w Północnej Dakocie i Teksasie. Stany Zjednoczone  nie są już tak uzależnione od zagranicznej ropy.
Amerykanie mogą podejmować decyzje niepopularne w Rijadzie nie martwiąc się o to, że  Saudyjczycy ograniczą dostawy ropy.
Mimo wszystko Waszyngton nadal opiera się na Rijadzie, aby utrzymać niską cenę ropy w celu osłabienia gospodarki Rosji i tym sposobem wywarcia na nią presji w sprawie Ukrainy.

Moim zdaniem akurat tu jest clou problemu -  USA nie są już zainteresowane partnerstwem z Dynastią Saudów na starych warunkach, ponieważ obecnie mają wystarczające zasoby ropy naftowej ze źródeł niekonwencjonalnych. Jak to zwykle Amerykanie -  zapominają o lojalności wobec swoich partnerów w momencie, kiedy uznają jakikolwiek układ za niedogodny, lub w danej chwili nieopłacalny.
Podobnie rzecz się ma z nieingerowaniem w sprawy Bliskiego Wschodu czyli między innymi obecny konflikt w Jemenie. Amerykanie zapominają jednak o dwóch niezmiernie ważnych w mojej opinii faktach.
Po pierwsze - Arabowie mają pamięć jak przysłowiowy słoń.

Do tego dołożę anegdotkę pochodzącą z Kataru.
Osoba, która ją opowiedziała, była świadkiem kłótni dwóch Katarczyków.
Podczas "ożywionej wymiany argumentów" jeden z nich powiedział 
"A co z Ciebie za Katarczyk, jak Twoja rodzina w dwa wielbłądy przyjechała do Kataru raptem 300 lat temu"

Saudyjczycy doskonale pamiętają, jak pod wpływem USA wpłynęli na rynki paliwowe ograniczając wydobycie ropy naftowej
Postąpili tak jedynie Saudyjczycy chociaż zgodnie z umową mieli to zrobić wszyscy członkowie OPEC, pozostali wykorzystali jednak sytuację do zarobienia duuużych pieniędzy. Jedynie Saudowie na tym interesie stracili.


Jeżeli polityka USA nie ulegnie zmianie Amerykanie mogą utracić swoją uprzywilejowaną pozycję w Saudi.
Chińskie firmy już są obecne na tym rynku i jeżeli USA odwrócą się od swojego lojalnego sojusznika w Zatoce może się okazać, że i Saudyjczycy znajdą sobie nowych przyjaciół.
Chińczycy raczej nie bawią się w "krzewienie demokracji" tylko w zarabianie pieniędzy i są zdecydowanie na fali wznoszącej.
Dlatego nierozważne zachowanie administracji Prezydenta Obamy wobec Saudyjczyków może się skończyć pobudką z ręką w nocniku, że takiego barwnego porównania tu użyję.

źródło

5/14/2015

Fire exit - tak też można :)

Fire exit - tak też można :)
Dziś bez zbędnej pisaniny - obrazek mówi sam za siebie :)

zdjęcie z Linkedin

5/12/2015

Kolejna przeprowadzka i zakupy uzupełniające

14
Kolejna przeprowadzka i zakupy uzupełniające
Za kilka dni przeprowadzamy się po raz kolejny. Ziściło się stare wielbłądzie przysłowie "Nasze miejsce, nasz dom jest tam, gdzie my jesteśmy"
Tym razem przeprowadzka na terenie Polski, ale i tak jak to zazwyczaj w takich wypadkach bywa mamy sporo zakupów do zrobienia i to takich z gatunku "ja bez tego żyć nie mogę"
Zaczęliśmy od "jeździdła", bo się Stary Wielbłąd oprotestował i nieomal zaczął wzorem swoich kuzynów pluć i kopać, że on bez samochodu żyć nie może. Żeby uniknąć porażki jaką był nasz ostatni pojazd zleciliśmy zakup profesjonalistom, dając jedynie wskazówki odnośnie naszych preferencji co do marki i parametrów samochodu.

Nasze jeździdło prezentuje się tak jak widzicie :)
Niestety silniczek malutki, a i kucyków pod maską można byłoby upchnąć więcej.
Niemniej jednak "Siwa" (bo tak ją nazwaliśmy) sprawuje się na polskich drogach bardzo dzielnie. Nie jest na szczęście tak żarłoczna jak Krasula 2, bo przy cenach paliwa w Polsce mogłoby to być dość odczuwalne w portfelu. Wielbłądowi udało się nawet wyżebrać w Wydziale Komunikacji rejestrację z numerem alarmowym Staży Pożarnej :D

Potem przyszedł czas na moje zakupy - czyli wszystko co może przydać się w kuchni. Doszliśmy do wniosku, że nie będziemy wozić całej kuchennej zastawy i akcesoriów i korzystając z uprzejmości Lulu vel Marysi zamówiliśmy całą masę niezbędnych do normalnego funkcjonowania drobiazgów z wysyłką na Jej adres.
Ze względu na bardzo miłą, profesjonalną obsługę, dobry kontakt mailowy i ogromny wybór niezbędnych nam artykułów większość zakupów do kuchni zrobiliśmy w sklepie PrzyjemneGotowanie.pl
Nie będę  opisywała każdego nowego nabytku, ale pochwalę się tym co nas najbardziej ucieszyło :)
 
Link do naszego moździerza
Otóż Paweł wreszcie spełnił swoje marzenie i  zażyczył sobie......   moździerz. :)
Nauczeni doświadczeniem, że porcelana jakimś dziwnym trafem się tłucze i to w najmniej odpowiednich momentach, a kamień pęka podczas tłuczenia pieprzu wybraliśmy ciężki, bardzo solidny moździerz ze stali nierdzewnej 18/10. Moździerz waży prawie 2 kg i ma antypoślizgową podstawkę, co zapobiega ślizganiu się po blacie. Jest też na tyle duży, że można w nim swobodnie ucierać większe ilości przypraw do naszych mieszanek zwłaszcza indyjskich i arabskich.
Dzięki temu ja pozbyłam się problemu z rozdrabnianiem ziół i tłuczeniem ziela angielskiego, pieprzu czy goździków do mieszanek przyprawowych. No bo skoro moździerz jest Wielbłąda, to niech on teraz wszystko uciera i tłucze :)

Dużą frajdę sprawił nam też zakup młynka do soli i pieprzu - model 2 w 1. Czyli oszczędność miejsca na blacie a do tego Paweł przestanie się wreszcie pytać gdzie jest sól :D
Uznaliśmy, że najlepszy będzie młynek ręczny, odpada problem z nerwowym poszukiwaniem baterii, która oczywiście skończy się wtedy, kiedy wszystkie sklepy będą już zamknięte.
Wybraliśmy prosty o klasycznym kształcie, ale za to bardzo funkcjonalny i wygodny w użyciu. Niby mała rzecz, a ....... cieszy :)

Link do miarek Next Plus
A teraz coś co mnie sprawiło przeogromną radość - miarki Nest Plus firmy Joseph Joseph
W Arabii Saudyjskiej miałam kilka zestawów miarek o różnych kształtach i pojemnościach i od różnych producentów, ale wszystkie zostały u Mariusza.
Jednak te które teraz kupiłam są absolutnie świetne. 5 kolorowych miarek, każda o innej pojemności - 15, 60, 85, 125 i 250 mililitrów przydają się podczas gotowania i pieczenia, jak żaden inny z moich kuchennych pomocników (no może z wyjątkiem Pawła :D ) Jest to jeden z tych gadżetów bez których nie wyobrażam sobie przygotowywania czegoś w kuchni. Mogłam co prawda kupić tańszy zestaw, ale ten był moim zdaniem najbardziej funkcjonalny.

Link do maty - stolnicy silikonowej
Nie będę opisywała wszystkich naszych ostatnich zakupów typu ekspres do kawy, garnki, zastawa stołowa itp, bo musiałby to być baaaaaaardzo długi post, ale jeszcze jednym się pochwalę.
Otóż odkąd nauczyłam się gotować (lepiej późno niż wcale :D) nie wyobrażam sobie pracy w kuchni bez.... silikonowej stolnicy.
Podobnie jak większość naszych kuchennych akcesoriów stara mata została w Al-Khobar i czeka na nasz powrót do Arabii, ale dopóki Paweł nie skończy doktoratu będziemy mieszkać w Polsce. Ponieważ nasze nowe mieszkanie ma kuchnię w dość ciemnych kolorach, to dla rozweselenia wybrałam żółtą :D
Mata doskonale przylega do kuchennego blatu dzięki czemu nic się nie ślizga i ma olbrzymią zaletę - można ją myć w zmywarce, a później zwinąć, dzięki czemu nie zajmuje zbyt wiele miejsca. :)
Nasza mata - stolnica jest odporna na wysokie i niskie temperatury (można w niej schłodzić w zamrażalniku  zwinięte w zgrabny rulon kruche ciasto), ma ponad 60 cm długości i około 40 cm szerokości - moim zdaniem ten rozmiar jest optymalny do rozwałkowywania wszelkiego typu ciast.

Po przeprowadzce czekają nas pewnie kolejne zakupy. Te do kuchni zrobię z pewnością w sklepie PrzyjemneGotowanie.pl - bo nasze ostatnie doświadczenia z zakupami na Allegro i w kilku sklepach internetowych doprowadziły mnie do furii. Pomijając już czas oczekiwania w trzech przypadkach otrzymaliśmy uszkodzone produkty, które musieliśmy odesłać do sklepu na nasz koszt, co dość skutecznie zniechęciło mnie do kolejnych zakupów. 
Co prawda Mariusz jadąc na urlop do Polski przywiezie kilka moich ulubionych kuchennych drobiazgów, których za cholerę nie mogę kupić w Polsce, ale i tak wielu rzeczy mi jeszcze brakuje :(


pozdrawiam serdecznie 
Ola

5/08/2015

Zmiany zasad pracy w Katarze ???

Zmiany zasad pracy w Katarze ???
Katarski Minister Pracy, oświadczył, że ma nadzieję iż system "kafala" czyli system wiz sponsorowanych zostanie zniesiony przed końcem tego roku.
Zdaniem dr Abdullaha Bin Saleh Al-Khulaifi  jest "90 procent" pewności, że obecnie obowiązujące prawo zostanie zmienione w ciągu najbliższych siedmiu miesięcy. Ma to mieć pozytywny wpływ na rynek pracy w Katarze.
W obecnej chwili, pracodawcy mogą zapobiec migracji  pracowników z zagranicy pomiędzy firmami oraz utrudnić bądź nawet uniemożliwić opuszczanie kraju.
Zniesienie kafala stanowiłoby największy reformę katarskiego rynku pracy.
Nowym rozwiązaniem miałyby być maksymalnie pięcioletnie kontrakty, umożliwiające opuszczenie kraju przez pracownika w czasie nie dłuższym niż 72 godziny po powiadomieniu o tym odpowiedniego urzędu.
Dr Khulaifi powiedział również, że Katar będzie w pełni realizować kolejne poważne reformy Prawa Pracy np. elektroniczny system weryfikacji płatności dla tysięcy robotników ma być wdrożony już w połowie sierpnia. Zapewni to, że nawet milion pracowników będzie otrzymywać wynagrodzenie regularnie  co najmniej raz w miesiącu.
Jednak w opinii  specjalisty w zakresie prawa imigracyjnego Mustafy Qadri z Amnesty International   reforma ta jest daleko nie wystarczająca.
"Jest to kolejna forma kafala z inną nazwą, co prawda mniej restrykcyjna, ale nie rozwiązująca wielu problemów."
Jego zdaniem doprecyzowanie zasad konstruowania umów oraz możliwość opuszczania kraju przez pracowników w ramach proponowanych zmian będzie
".....nadal stosunkiem pracy przymusowej, ponieważ pracodawca nadal ma władzę nad pracownikiem."
A mówi się, że Katar jest bardziej otwarty i zeuropeizowany niż Arabia Saudyjska
W Arabii Saudyjskiej problem ten został już rozwiązany ponad rok temu, a system obowiązkowych kont bankowych dla pracowników (w celu udokumentowania terminowych wypłat) został wdrożony jeszcze w połowie zeszłego roku.
Jeżeli pracodawca zalega z wypłatą świadczeń przez 3 miesiące, pracownik może z mocy prawa otrzymać Iqamą transferową i przenieść się do innej firmy bez zgody obecnego sponsora.

Źródło - Saudi Gazette

źródło

5/06/2015

Nowe technologie - inne powody, podobne zastosowanie :-)

Nowe technologie - inne powody, podobne zastosowanie :-)


Pamiętam z opowieści moich nieco starszych Przyjaciół jak rozwiązywali problemy towarzyskie w okresie stanu wojennego.
Z racji tego, że obowiązywała od godziny 22 godzina milicyjna ciężko było się spotkać na jakieś popijawie i wrócić przed czasem do domu. Telefony już z powrotem działały, więc umawiali się na wódkę i przez telefon rozmawiając długie godziny spijali flaszkę. Niby osobno, ale jednak razem :-D Teraz nie ma takich rygorów, ale zmieniły się powody, dla których nie można się spotkać z Przyjaciółmi  czy znajomymi  twarzą w twarz.
Najczęściej wynika to z prostego powodu, jakim jest migracja zawodowa.
Jednak korzystając z wiedzy i doświadczeń starszego pokolenia można z tego wybrnąć :-) 
Z Kangurem w gry strategiczne na komputerze grywamy od czasów liceum.
Czasami przeciwko sobie (i tutaj niestety regularnie dostaję baty) albo wspólnie gramy przeciwko komputerowi.
I tutaj osiągamy całkiem obiecujące rezultaty :-) Naszą ostatnią grą jest Clash of Nations czyli strategia osadzona w czasach  II Wojny Światowe.
Można wyłączyć realia historyczne i popłynąć na falach wyobraźni.
Gramy jako Japończycy. Jesteśmy w sojuszu z Wielką Brytanią i ZSRR :-D Amerykanie podbili całą Amerykę Południową a Adolf  został zaorany jeszcze w 1940 i to jakoś na początku :-D 
Niestety, przed zakończeniem gry Kangur musiał wyjechać, więc wczoraj zapieliśmy Team Weawera, komórki na głośno i dalej w świat.
Myślę, że do końca 1944 będzie już po zawodach i Kraj Kwitnącej Wiśni zapanuje nad światem :-D

źródło